piątek, 21 czerwca 2013

1. Rozdział

Wraz z wybiciem północy wydarzyło się kilka rzeczy na raz. Najpierw jak to podczas sylwestra ukazały się na niebie fajerwerki widoczne przez okna sali balowej. Wszyscy się cieszyli i składali życzenia. I nagle wszystko ucichło. Muzyka przestała grać, fajerwerki wybuchać, nawet ludzie zamilkli. Akane, która niezbyt zainteresowana balem, rozejrzała się po sali, by zobaczyć co się stało. I to co zobaczyła bardzo ją zdziwiło.

Na podeście stały dwie osoby. Były ubrane w czarne płaszcze. Gdy Akane lepiej im się przyjrzała zobaczyła, że na płaszczach są wyszyte czerwone chmurki. Przez chwile zastanawiała się skąd kojarzy ten wzór, by uzmysłowić sobie, że te osoby należą do Akatsuki. A skąd to wiedziała? A no stąd, że nawet w tak mało znaczącej wiosce, nie posiadającej własnych shinobi wiedziano o przestępcach z Akatsuki. Ich czyny są znane na całym świecie.

Akane po otrząśnięciu się ze zdziwienia zaczęła się przyglądać nieproszonym gościom. Było ich zaledwie dwóch. Nie można było dojrzeć ich twarzy, gdyż zasłaniały je sakkaty. Osoba stojąca z lewej strony była niska, a zza niej było widać metalowe (?) coś, chyba ogon. Druga stojąca obok miała blond włosy wystające spod sakkatu. Białowłosa była bardzo ciekawa co oni tu robią, bo przecież w tej wiosce nic nie ma. Jej rozmyślania przerwał głos jej ojca:

- Czego chcecie? Tu nic dla was nie ma. Odejdźcie!
- Może tak grzeczniej, un? Bo źle się to dla was skończy,. Przyszliśmy tu po pewien zwój należący do klanu Unmei. Jeśli go oddacie nic wam się nie stanie, un. - powiedziała postać stojąca z prawej strony.

Z punktu widzenia Akane:

Klan Unmei? Przecież w naszej wiosce nie ma shinobi, a tym bardziej klanów. Hymm... Ciekawe co zrobi ojciec. W końcu jest przywódcą wioski. Spojrzałam na niego, lecz nie mogłam zgadnąć o czym myśli, choć widziałam przebłysk paniki w jego oczach. Rozejrzałam się po reszcie osób znajdujących się na sali. Wszyscy byli przerażeni. Nikt nie chciał się odezwać, bojąc się o własne życie. Heh.... Całe życie z tchórzami. Wiedząc, że ta cisza może się źle dla nas skończyć zaczęłam się przeciskać przez tłum w stronę podestu zwracając tym na siebie uwagę wszystkich obecnych. Gdy dotarłam na miejsce spojrzałam na członków Akatsuki i powiedziałam:

-Yyy... Mam na imię Akane i jwstem córką przywódcy tej wioski. Z chęcią oddalibyśmy ten zwój o który prosicie, ale jest taki jeden mały problem.

Ludzie stojący za mną wstrzymali oddech z przerażenia. Ojciec natomiast złapał mnie za rękę i chciał zapewne odciągnąć, ale tę czynność przerwał głos niższej postaci ubranej w czarny płaszcz z czerwonymi chmurkami:

- Puść ją.

Ojciec natychmiastowo puścił moją rękę i się ode mnie odsunął.

- Co masz na myśli mówiąc mały problem? - spytał ten z metalowym ogonem.
- Chodzi mi o to, że w tej wiosce nie ma i nigdy nie było klanów shinobi. Dlatego nie możemy posiadać zwoju o który prosicie.
- Hymm... Według informacji w tej wiosce żyła tu niejaka Sayuri Unmei ostatnia z klanu Unmei. To ona posiadała zwój, którego poszukujemy.

Słysząc znajome imię spojrzałam w stronę ojca. Ten wyglądał jakby nad czymś się głęboko zastanawiał. Po chwili spojrzał na mnie i spytał się o coś moich sióstr stojących obok. Te od razu kiwnęły głowami i z radością wypisaną na twarzy spojrzały na mnie. Spojrzałam z powrotem na ojca. Ten wziął głęboki wdech, podszedł do podestu i powiedział:

- Chyba wiem o jaki zwój wam chodzi. Moja zmarła żona Sayuri zostawiła mi go na przechowanie. Z tego co mi mówiła na ten temat, nawet jeśli dostaniecie zwój to i tak go nie odpieczętujecie.
- Niby dlaczego, un? - spytał wyższy z Akatsuki.
- Ponieważ do opieczętowania tego zwoju jest potrzebny klucz, którego ja nie posiadam.
- W takim razie gdzie jest ten klucz? - spytał zimno ten niższy.
- Ja go nie mam, ale jest w jakiś sposób zapieczętowany w córce Sayuri, Akane.
.............
...............
.................
Że co?!?

6 komentarzy:

  1. Ooooo *o* Pierwszy rozdział i już mnie zaciekawiłaś~! xD Biedna Akane :C Jej siostry to wredne małpy~! >.< Roz*ebałabym im czaszki @.@
    Toshiro: O_O
    Rozdział baaardzo mi się podobał : ) Błędów nie dostrzegłam, opisy są na wysokim poziomie, tylko długość xd Ja chcem dłuższe~! xD Kolejnym plusem jest to, że jest to blog o miłości do Pein'a, a ja go ubóstwiam~! ^O^ (tak jak Deidare hahaha xd)
    Toshiro: *zazdrość mode on* >.>
    Toshiro~kun. -.- Przecież kocham TYLKO Ciebie >///<
    Toshiro: No, mam nadzieję.
    >///> Wracając do komcia.... Historia ciekawa i wciągająca ;D Ale najbardziej przekupiłaś mnie Pein'em xd <3 Czekam na nową notkę i pozdrawiam serdecznie. Życzę weny i jeżeli dobrze zrozumiałam to witam w świecie bloggosfery~!!! *^* Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy i poznamy bliżej~! *o* Dodaję Twojego bloga do obserwowanych i bądź pewna, ze już jestem Twoją stałą czytelniczką. ^^ Zapraszam też na moje blogi i życzę mnóstwa weeeeny byś wytrwała w tej opowieści i poprowadziła ją do końca~! <3 Zawsze możesz liczyć na moją pomoc, jakby co. : )
    PS: Czekam na kolejną notkę z niecierpliwością~! <3

    ~Blue Corleone i narzeczony Toshiro Hitsugaya

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ^.^ Łiii... Cieszę się, że Ci się podoba :). Teraz mam pewność, że ktoś to czyta. Naprawdę dziękuję. Co do komcia, a raczej sióstr możesz się nie obawiać, zbyt dobrze to one nie skończą (devil smile) Następnie co do długości, obiecuję, że się poprawię ale to dopiero w rozdziale nr 3, bo 2 już napisałam :c. Z tego co widzę masz zazdrosnego narzeczonego. Hymm... Gratuluje? Oczywiście narzeczonego, a nie tego, że jest zazdrosny :) I ja też <3 Pein'a.
      Też mam nadzieje, że się zaprzyjaźnimy, a wręcz jestem tego pewna :)
      I naprawdę dziękuję za życzliwość i chęć pomocy.
      Pozdrawiam i do usłyszenia :)

      Usuń
  2. Hej!
    Przeczytałam pierwsze rozdziały i spodobało mi się :)
    Szkoda tylko, że jest tak krótko...Ale to nic, mam nadzieję, że się rozkręcisz.
    Prawdę mówiąc, Pein jest moją ulubioną postacią z Aka i jestem ciekawa, co może się wydarzyć w związku z nim (tylko boję się, że będę zazdrosna ;p).
    Co do rozdziału, zastanawiam się, jak oni wydobędą z niej ten zapieczętowany klucz. Czy aby nie będzie to trochę krwawe...nie, dobra, za dużo horrorów się dzisiaj naoglądałam ;p
    W każdym razie, czekam na następny rozdział! :)
    Pozdrawiam!

    jeśli chcesz, zapraszam też do mnie: http://dirty-ribbons.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i to bardzo za komentarz. Jestem w wielkim szoku, że mam już dwie czytelniczki. A blog powstał pod wpływem słabości i małej dawki procentów, a raczej kaca. Co do długości, obiecuję poprawę, ale to w rozdziale nr 3, bo 2 już napisałam, anie chcę go teraz zmieniać.
      Co do Pein'a. Mam zamiar doprowadzić go do skrajnej nerwicy... A dlaczego? Tego już nie powiem.
      Co do klucza... Haha.. To zabawna historia. Yyy... Jak by to powiedzieć? Może tak, by nie ujawnić zbyt wiele: słowo "klucz" to tylko metafora :).
      Jeszcze raz dziękuję za komcia i pozdrawiam.
      Ps.: Co do bloga widziałam już reklamy i szczerze mówiąc zaintrygował mnie, ale jak na razie nie znalazłam czasu żeby wejść i przeczytać, ale na pewno to zrobię :)

      Usuń
  3. Ohayo! Blog całkiem fajny, co prawda rozdziały krótkie, kilka błędów wyłapałam, ale generalnie czyta się płynnie i szybciutko. No rodzinę to Akane ma nie za fajną... Ja to bym chyba dojebała na jej miejscu. Jestem ciekawa co z tym kluczek, w jaki sposób Akatsuki go z naszej bohaterki wydobędzie?
    Czekam na next, życzę dużo weny i zapraszam do siebie: sasuke-i-erin.blog.pl
    Pozdrawiam. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję , dziękuję. Jestem z siebie dumna. Blog ma 4 dni, 80 wejść i 3 komcie :) A myślałam, że ten blog to jednak zły pomysł. A tu proszę :). Co do długości pisałam w wcześniejszych odpowiedziach na komcie, że się poprawię :). I o kluczu też napisałam w poprzednim kom. więc nie będę drugi raz tego pisać, bo będę musiała amputować nadgarstek. 6 godz. ciągłego pisania dla siostry zadań na jej kurs zoopsychologii to koszmar >.<. I te słowa... Ratunku!!! Oni chyba specjalnie wymyślają takie słowa, by mózg się przegrzał...
      W każdym razie dziękuję za komcia i możesz być pewna, że zajrzę na twojego bloga. Jak znajdę oczywiście czas :)
      Pozdrawiam.

      Usuń